Ślub z weselem - marzenia, plany, oczekiwania i finanse

Zorganizowanie dnia, z którego mają pozostać same piękne wspomnienia jest niemałym wyzwaniem, obudowanym licznymi schematami, oczekiwaniami, wyobrażeniami, marzeniami oraz decyzjami finansowymi, które w połączeniu ze zwykłą rzeczywistością mogą po prostu stać się przytłaczające.

Ten rodzaj "ciężaru" uznaję jednak za dobrą próbę współpracy dla narzeczonych.

Ze zrobieniem tego wpisu noszę się już od paru dobrych lat (w tym roku mija 7. rok odkąd złożyłam przysięgę małżeńską). Mój Mąż i ja uważamy "swój dzień" za udany. Mamy satysfakcję z tego, w jaki sposób do niego podeszliśmy i cieszymy się, że nasi goście dobrze się bawili (nikt nam osobiście nie narzekał). Chciałabym w możliwie jak najlepszy sposób przekazać nasze doświadczenie.

Ogólne zasady...

...jakie wynikają z naszego podejścia można streścić tak:
1. Ilość wydanych pieniędzy nie świadczy o wielkości naszej miłości i wspaniałości tego dnia.
2. Chcemy po prostu się cieszyć.
3. Przyjmujemy pomoc i propozycje innych, ale nie damy się namówić na niepotrzebne gadżety i udogodnienia.
4. Nie damy się wpędzić w poczucie winy, że czegoś nie było albo kogoś nie zaprosiliśmy.
5. Robimy takie przyjęcie, na jakie nas stać - nie chcemy żadnych kredytów.

Ważne: Nie chcę, aby ktoś czuł się osądzony lub oceniony poprzez ten wpis. Każdy podchodzi do tego dnia, jak chce, reżyseruje bardziej lub mniej jego przebieg. 

Narzeczony

Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest to, aby składać przysięgę odpowiedniej osobie: takiej, którą się kocha, którą chce się uszczęśliwiać, a to wszystko - z wzajemnością.
W nieudanym związku nie zawsze jest "oprawca" i "ofiara" - bywa, że dwoje całkiem fajnych ludzi po prostu dobrze dogaduje się jako znajomi, ale nie uda im się jako małżeństwu. Chyba lepiej czasem odwołać wszystko nawet w ostatniej chwili niż tracić czas, gdy już jest "po wszystkim". Ludzie na pewno coś powiedzą, ale życia za nikogo nie przeżyją...

Moje główne marzenie

Marzyłam o tym, że jeśli będę płakać w dniu ślubu, to tylko ze szczęścia, ale nie chcę ze stresu czy np. dlatego, że coś nie poszło według planu.

Ustalenie terminu ślubu

Standardowo przyjmuje się, że trzeba ustalić datę najlepiej dwa lata przed, aby mieć najlepszy wybór spośród sal weselnych, zespołów i fotografów. 

U nas wyglądało to tak:
  • sierpień 2016 - poznałam mojego ukochanego,
  • grudzień 2016 - przyjęłam oświadczyny,
  • listopad 2017 - zaczęliśmy planować ślub,
  • kwiecień 2018 - ślub...
W pół roku też się udało.

Kościół lub urząd stanu cywilnego

Planowanie ślubu zaczęliśmy od telefonu do pastora, z pytaniem, kiedy ma czas. Zdecydowaliśmy się na "najbliższy wolny termin po świętach wielkanocnych" i padło na pewien kwietniowy poniedziałek. 
Terminu nie musieliśmy ustalać w urzędzie, gdyż skorzystaliśmy z możliwości zawarcia ślubu konkordatowego.

Koszt: obecnie 84 złote za wydanie przez USC zaświadczenia stwierdzającego brak okoliczności wyłączających zawarcie małżeństwa.

Sala (weselna)

Potwierdziliśmy termin wynajęcia sali, ale nie weselnej, tylko tzw. bankietowej czy konferencyjnej na piętrze w restauracji "Pod Sandaczem" nieopodal nas.
Ważne dla nas było pyszne jedzenie oraz koszty możliwe do pokrycia. Wybrane miejsce mogło pomieścić 60 osób.
Przy podpisywaniu umowy, w dużej mierze menu powierzyliśmy właścicielowi restauracji - w końcu zna się na tym najlepiej. My wypowiedzieliśmy tylko kilka życzeń, ale zawiesiliśmy kwestię np. podania lodów, która była zależna od pogody.

Wskazówka: Jeśli macie kontakt do fotografa obytego w branży ślubnej, można podpytać, np. gdzie serwuje się naprawdę pyszne jedzenie (bo na ogół dobre jest wszędzie, niesmaczne naprawdę rzadko się zdarza), jest ogród, aby odetchnąć po tańcach i zrobić kilka ujęć ślubnych, kto się dobrze sprawdza jako zespół, DJ itd.

Koszt: opłacenie tej sali zadeklarował mój Tata, więc nie znam dokładnej ceny.

Lista gości

Bez problemu udało nam się stworzyć listę gości liczącą prawie 200 osób. Salę można było przygotować na maksymalnie sześćdziesiąt osób, plus stolik dla DJ-a, wodzireja, fotografa i kamerzysty...

Zaproszenia

Już wtedy z kaligrafowałam z zamiłowania, więc zaproszenia oczywiście chciałam zrobić sama. Kartki z kopertami kupiłam w Action'ie - po 10 sztuk za jakieś 4 złote. Wstążka za kilka złotych. Resztę miałam, nie było mi trzeba więcej. Część zaproszeń wysłaliśmy z życzeniami świątecznymi, a resztę wręczaliśmy osobiście.
Zaczęliśmy od zapraszania najbliższej rodziny.
Potem przeszliśmy do najlepszych przyjaciół i rówieśników.
Były osoby, których niestety nie dało rady zaprosić na przyjęcie weselne, ale z przyjemnością wręczyliśmy im zaproszenia na sam ślub.
W praktyce wyglądało to tak, że, gdy ktoś odmawiał przyjazdu, zapraszaliśmy kolejne osoby z listy. W rezultacie na 60 miejsc, rozdaliśmy około 100 zaproszeń, a ostatecznie wszystkich nas było 58.

Koszt: bazy do zaproszeń, wstążka, twórczy czas na zrobienie, wypisanie i wysłanie zaproszeń oraz miły czas, który poświęciliśmy zapraszając w miarę możliwości osobiście.




Prezenty

W treści zaproszeń nie wpisywaliśmy prezentów, jakie chcemy, np. że wolimy pieniądze czy co innego zbieramy zamiast kwiatów. Stwierdziliśmy, że zależy nam jedynie na obecności naszych gości. Prezenty i tak dostaliśmy, bardzo różne: były i piękne kwiaty, książki, wino, pieniądze, podgrzewacze, pościel, ręczniki, koce... Same miłe rzeczy.

Noclegi i transport dla gości

Nie zapewnialiśmy. Większość miała w miarę blisko albo spała w domu naszych rodziców, a nasz świadek i świadkowa, którzy nie pili alkoholu, deklarowali podwózkę dla chętnych.

Fotograf i kamerzysta

Ważna kwestia, ponieważ osoby te będąc gdzieś z boku, jednocześnie mogą mieć wpływ na atmosferę w kluczowych momentach. Kiedyś pracowałam w studio fotograficznym i z chęcią zarezerwowałam termin u byłego Szefa. W jego pracy doceniałam dobry humor, luźne podejście i profesjonalne wykonanie. Umówiliśmy się na album-książkę, zdjęcia reportażowe aż "do tortu", sesję plenerową w tym samym dniu (uwinęliśmy się w około godzinę), zdjęcie grupowe, z poszczególnymi gośćmi oraz podziękowania dla gości z naszych zdjęć, które otrzymaliśmy i rozdaliśmy jeszcze podczas wesela (!). Kamerzyście powierzyliśmy reportaż, nagranie całego kazania, a pożegnaliśmy się z nim po kawce.

Koszt: głównie opłaciliśmy "wyprodukowanie" albumów i filmu - 1600 zł.

Oprawa muzyczna

Wybrany utwór Bacha wypłynął z głośników na wejście i wyjście, a dodatkową piosenkę zaśpiewała dla nas świadkowa, czyli moja Siostra. Były też utwory religijne śpiewane przez zespół kościelny.
Podczas wesela przygrywał nam DJ wraz ze swoim wodzirejem. Uznaliśmy, że w ten sposób mamy większe szanse na to, że będzie też trochę - jak to nazwał DJ - ambitnej muzyki, a nie tylko disco polo i ogólnie oklepane hity weselne.

Koszt: dotyczył obsługi sprzętu audio podczas ślubu (200 zł) oraz usługi DJ-a i wodzireja podczas wesela (2000 zł).

Kolory i temat wesela

Tematem była nasza miłość i dobra zabawa. Kolory: miała być biel, ewentualnie z jasnym różem, choć najbardziej lubię turkus ze złotem... Skończyło się na bieli na stołach, ale do bukietu doszła koncepcja ciemnoczerwonych róż po tym, gdy Pan Młody wybrał muszkę w tym kolorze. Różowe goździki do bukietu nie trafiły, ale ładnie wyglądały w wazonie.
Dobrym sposobem jest szukanie inspiracji na Pintereście, ja znalazłam tam pomysł na dekoracje z wykorzystaniem niepotrzebnych już kserówek ze studiów.

Dekoracje

Kiedyś pomagałam znajomej udekorować salę na pewne wydarzenie dla dzieci. Po wszystkim powiedziała: "Gdy będziesz miała ślub, daj znać, bo chcę ci udekorować kościół". Bardzo się ucieszyła (!), gdy mogła w końcu zrealizować obietnicę i zrobiła piękne delikatne kule-kwiaty z jasnoróżowych serwetek, od znajomej kwiaciarki pożyczyła latarnie i serca... Od siebie dołożyliśmy kwiaty w wazonach oraz motylki... Motylki, które wycięłam z przyjaciółką z nadrukowanych kartek i nawlekłam na sznurek. 


Koszt: papierowe motylki: sznurek, ksero na studiach i butelka wina, którą w tym czasie wypiłam z przyjaciółką. Czas - naprawdę dobrze i miło spędzony.

Kwiaty

Kwiaty (tulipany, goździki, róże, gipsówka, eukaliptus) kupiliśmy sami na giełdzie w Tychach. Wszystkie, które były potrzebne: do kościoła (daliśmy je po prostu do wazonów), na salę (pani Kwiaciarka nie chciała nic za dekoracje ze względu na sympatię do mojej Mamy i bardzo się ucieszyła, że dostarczyliśmy jej kwiaty) i do bukietu ślubnego (zrobiła go moja Mama).

Wskazówka: tulipany były trzymane w miejscu możliwie najciemniejszym, aby nie rozwinęły się zbyt wcześnie.



Koszt: kilkaset, może 600 zł za bagażnik pięknych i świeżych kwiatów.


Tort

Wybraliśmy smaki tortu i ciast, lokal zlecił cukierni, co trzeba.
To było dla nas decyzja przede wszystkim wygodna: nie musieliśmy się martwić o dodatkową sprawę.

Koszt: tort często wliczony jest w cenę za salę weselną.

Atrakcje ślubne

Kącik dla dzieci - stoliczek z kolorowankami, kartkami, kredkami i kilka nagród. Przy liczbie gości takiej jak u nas, nie było zbyt wielkiej gromadki dzieci, dla których mielibyśmy zamówić animatora. Często zespół lub DJ przewiduje kilka zabaw dla dzieci, o co można dopytać przy zamawianiu.

Koszt: czas, aby pomyśleć i przygotować miejsce nie przy głównym stole, gdzie dzieci albo matka z małym dzieckiem mogą poczuć się dobrze.

Suknia ślubna i reszta

To coś, o co - miałam wrażenie - pyta każdy i to codziennie od dnia planowania ślubu.

Przejrzałam oferty internetowe pobliskich salonów i wybrałam swój wymarzony typ. Pojechałam przymierzyć. Był to grudzień, czyli do ślubu zostało 5 miesięcy.

Ekspedientki się zachwyciły: "No pięknie, jak na panią szyta!".

Byłam tam sama (z wyboru) i mogłam słuchać tylko swoich myśli, które brzmiały: "Dlaczego czuję się tak źle w sukni, która mi się podoba i kosztuje ponad 3000 zł?". Myślałam, że poczuję się jak księżniczka, a miałam jedynie wrażenie, że te kilogramy materiału próbują narzucić mi fason.

Stwierdziłam głośno, że jeszcze się zastanowię.

"Na pewno pani tu wróci!".

Nie wróciłam. Poszłam do sklepu z odzieżą włoską, znalazłam długą lejącą suknię écru z koronką, przymierzyłam, nie dopięłam ("bo schudnę") i kupiłam. Przynajmniej miałam rezerwową za niecałe 300zł.

Rezerwowa później stała się tą główną. Welon zakupiłam na OLX'ie za 100 złotych. Skórzane buty polskiego producenta za 120 zł. Biżuteria (kolczyki i bransoletka) - Bijou Brigitte za mniej niż 100 zł. Bielizna (stanik, dwie pary majtek, gorset modelujący, elastyczny - w kolorze ciałowym, nie z szuflady "ślubne") - około 300 zł, może z hakiem (już nie pamiętam). Fryzura też nie ślubna, bo włosy chciałam rozpuszczone, a nie upięte - 60 złotych.

Makijaż - za darmo, paznokcie - za darmo (hybrydy, nie byle jakie). Te dwie rzeczy zostały mi od serca zaoferowane od dwóch koleżanek (taki przypadek, że obie Agnieszki): "Chcę cię pomalować do ślubu!", "Zrobię ci paznokcie i masaż twarzy". Wspaniałe kobiety, jestem im bardzo wdzięczna.

Aha, bukiet ślubny, jak już wspomniałam, zrobiła moja Mama. Nie pracuje w kwiaciarni, ale lubi i potrafi to robić. Lepszego nie mogłam mieć!


Koszt: około 1000 zł.

Zdjęcie: Foto-Kołodziej


Garnitur

Pan Młody pojechał go wybrać z kolegami. Miał znaleźć taki, w którym się będzie dobrze czuł. Bez podkoszulki, bez kamizelki i innych tego typu dodatków. Buty kupiliśmy razem, skórzane, ale nie w salonie ślubnym za 300-400 zł, tylko od Lasockiego w CCC za niecałe 200 zł. Miały być przede wszystkim wygodne.

Zdjęcie: Foto-Kołodziej


Fitness przed ślubem

Przez dwa miesiące przed ślubem pracowaliśmy w magazynie sieci sklepów spożywczych. Przysiady, dźwiganie i układanie towaru o łącznej wadze kilkuset kilogramów, w porywach kilku ton dziennie, ręczne foliowanie - te czynności pozwoliły nam do ślubu zrzucić parę kilo, wzmocnić mięśnie i wyrobić kondycję. Suknię i tak musiałam oddać do krawcowej, aby dopasowała ją do mojego wzrostu. "Skasowała" 30 zł...

Obrączki

Złoto na obrączki dostaliśmy. Wybraliśmy klasyczny model - matowe i tak się wygładzą, gładkie porysują... Grawer od wewnątrz był darmowy. Pudełko na obrączki sama ozdobiłam. Kupiłam drewniane pudełko za kilka czy kilkanaście złotych, pomalowałam złotą farbą i przymocowałam tę samą wstążkę co do zaproszeń. Do środka włożyłam obrączki razem z gąbką od jubilera.

Koszt: około 400 zł - za wyrobienie wraz z małą dopłatą za złoto, które dodano.

Auto do ślubu

Najpierw myśleliśmy, że pojedziemy naszym Audi 80, ale w końcu zmieniliśmy zdanie i poprosiliśmy Ciocię Męża o pożyczenie samochodu. Zgodziła się, a jej syn został naszym kierowcą, choć był także świadkiem. Ciocia zadeklarowała, że założy dekoracje, które kupiliśmy przez internet.

Zdjęcie: Foto-Kołodziej


Koszt: dekoracje - około 100 zł. 

Sala weselna - przed samym ślubem

Nie dekorowaliśmy jej specjalnie. Wystarczyły piękne ikebany na stołach. Menu już dawno zostało zatwierdzone. Zdecydowaliśmy jedynie, że jednak będą lody, bo robiło się coraz cieplej. Ustawienie stołów - najlepsze znał właściciel lokalu. Winietkami i rozsadzeniem gości zajęłam się sama.
PS Nie planowaliśmy dodatkowych stołów ze słodyczami, wędlinami itp... Chcieliśmy mieć głównie owoce i były - sami je kupiliśmy w hurtowni, a to, co zostało, można było pozabierać.


Napoje i napoje smakowe

Ustaliliśmy z szefem lokalu, że sami kupimy wszelkie napoje w Makro. Nie chcieliśmy wódki, więc spędziliśmy trochę czasu na wybieraniu wina, choć znamy się tylko troszkę. Opieraliśmy się na naszych preferencjach i doświadczeniach, a z wyboru byliśmy zadowoleni. Poza tym, trochę wina zostało i nie było problemu, żeby coś z tym zrobić - część rozdaliśmy w podziękowaniu osobom zaangażowanym, część rodzinie, reszta trafiła na półkę z innymi winami czekającymi w kolejce na wypicie. Niezależnie od nas pojawiła się też ognista woda smakowa, przy której było dużo wycinania i naklejania.




Prezenty dla gości

Nie planowaliśmy... Ale moja Mama kupiła czekoladowe serduszka w Karmello i ślicznie zapakowała.

Wieczór panieński i kawalerski

Każdy zorganizowany przez rodzinę i znajomych. Same niespodzianki.

Księga Gości

Można się chyba domyślić, że sama zrobiłam. Biały album, ze złotym napisem "Księga Gości" oraz wstążką tą samą, co na zaproszeniach. 

Goście zaproszeni tylko na ślub

W kościele, gdzie braliśmy ślub była wyznaczona sala z kawą i poczęstunkiem głównie dla gości, którzy przyszli na sam ślub. Skorzystali też inni, którzy czekali na dalsze wydarzenia podczas, gdy nam składano życzenia. Ciasta na tę okazję upiekli dobrzy i życzliwi nam ludzie.

Pierwszy taniec

Nic nie ćwiczyliśmy, ten moment przeznaczyliśmy na to, żeby się pobujać do spokojnej melodii i poprzytulać. Piosenkę znalazł mój Narzeczony (do dziś się zastanawiam, gdzie). Swoją drogą - piękna, a autorka zezwala na puszczanie jej podczas uroczystości weselnej.

Ryann Darling - I Choose You


Niezbędnik Panny Młodej

Świadkowa, moja Siostra, coś tam wzięła, ale nic się nie przydało. Nawet zapomniałam się wyperfumować podczas przyjęcia. Nikt nie zauważył.


PODSUMOWANIE 

We wszystkim najpiękniejsze jest to, że nie pamiętam gorączki przygotowań ani jakiegoś stresu, tylko wzruszam się na wspomnienie wszystkich gestów od serca i cieszę się wyjątkowością tych przygotowań, efektami i wspaniałością całego dnia.

Za co nie zapłaciliśmy (bo zrobił to ktoś inny lub nie było płatne)? Za

  • wynajęcie sali weselnej,
  • udzielenie ślubu,
  • wynajęcie samochodu i usługę kierowcy,
  • próbny i ślubny makijaż,
  • wykonanie bukietu i dekoracji sali oraz w kościele,
  • przymiotnik "ślubny", który jest drogi, a nie było go przy kupionych rzeczach: garnitur, suknia, fryzura, buty, bielizna, sala, zaproszenia, winietki, dekoracje,
  • prowizję dla kamerzysty i fotografa,
  • prezenty dla gości.

Za co nie zapłaciliśmy (bo zaprojektowałam i wykonałam to sama z tego, co miałam lub dokupionych rzeczy np. w Action'ie)? Za

  • zaproszenia,
  • księgę gości weselnych,
  • winietki,
  • pudełko na obrączki,
  • etykiety na napoje do wydrukowania na papierze samoprzylepnym.

Co jeszcze mogłam zrobić, ale nie zdążyłam i nic się nie stało:

  • kaligrafowane menu weselne,
  • rozmieszczenie stołów na lustrze lub tablicach,
  • stempel.

O czym tu nie napisałam?

Nie wdałam się w szczegóły wszystkich rzeczy, które można przemyśleć i zaplanować. Ogólnie jest to niemałe przedsięwzięcie, które wymaga pewnej ilości energii, czasu oraz pieniędzy. W trakcie poszukiwania inspiracji i tworzenia pomysłów, mnożą się możliwości zrobienia czegoś jeszcze lepiej, więcej, inaczej itd. Oby nie stało się to nadrzędne wobec tego, co najważniejsze, czyli wspólnego świętowania zawarcia małżeństwa. Planując wspierałam się różnymi stronami internetowymi, np. takim kalendarium. Nie wgłębiam się także w formalności związane ze zmianą nazwiska lub adresu, ale takie rzeczy można znaleźć w internecie.

Monika - kaligrafuję napisy okolicznościowe i dekoracyjne oraz tworzę treści

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

instagram @piekneslowa365