Marzenia, firma i naturalne kosmetyki [wywiad]
Przeprowadziłam interesującą rozmowę z Łucją Chrószcz, właścicielką firmy Lusi Las oraz marki Kosmetyki z Leśnej Galaktyki.
Gdy wpadłam na pomysł wywiadu, nie wiedziałam, co z tego wyjdzie, bo ani nigdy nie przeprowadzałam prawdziwego wywiadu (chyba, że o czymś zapomniałam), ani nie wiedziałam, czy Łucja się zgodzi. Myślę, że w rezultacie otrzymałam bardzo wartościowy materiał i cieszę się, że mogłam go zapisać, aby się z Wami nim podzielić (jak się okazuje - akurat z okazji 4 lat istnienia firmy). Od razu zaznaczam, że nie zgadzam się z tym, co powiedziała moja rozmówczyni na samym początku naszej rozmowy, czyli: „(...) nie wiem, czy mam cokolwiek do powiedzenia”.
Łucjo, dziękuję, powiedziałaś dużo ważnych i wartościowych rzeczy.
![]() |
| Źródło: archiwum Kosmetyków z Leśnej Galaktyki |
* * *
Monika Kruczek: Przygotowałam pytania na trzy tematy: odnośnie marzeń, twojej firmy i Kosmetyków z Leśnej Galaktyki.
Zacznę od puli marzeń. Czegoś, co wydaje się abstrakcyjne, ale wiem, że wiele ludzi właśnie marzenia chce nie tylko sobie wizualizować, ale także je spełniać. Chciałam cię najpierw zapytać, jakie było twoje najdawniejsze marzenie? Którym chcesz i możesz się podzielić. Tutaj.
Łucja Chrószcz: Najdawniejsze? Nie wiem, czy najdawniejsze, ale pierwsze, jakie przychodzi mi na myśl, to zawsze jest marzenie o podróżowaniu. Co ciekawe, marzenie o podróżowaniu w różne miejsca świata, to jest takie marzenie, które się spełnia i które jest cały czas do spełnienia.
MK: Jest to bardzo interesujące, bo rozmawiam z tobą jako z właścicielką firmy, która ma też markę Kosmetyki z Leśnej Galaktyki. Wiem, że zajmujesz się grafiką, więc odnośnie tego marzenia, skoro jest to nie tylko najdawniejsze, ale i obecne, powiedz mi, czy to, co robisz w jakiś sposób to marzenie spełnia?
ŁC: Myślę, że tak, że spełnia to marzenie pod tym kątem, że mam wolność czasową i właściwie mogłabym je realizować w dowolnym czasie, nie rezygnując z pracy, jeśli chodzi o bycie grafikiem komputerowym na przykład.
Mam na myśli to, że mogę wyjechać do lasu. Takie małe wyjazdy też są dla mnie jakimś tam spełnieniem. Czy gdzieś na weekend w góry, czy gdziekolwiek i też tam pracować.
Pamiętam, że chyba dwa lata temu pojechałam do siostry do Anglii na dwa tygodnie i też to nie przeszkadzało w tym, żeby moja firma nadal funkcjonowała.
Czyli na pewno takie bycie jakby niezależnym czasowo, w sensie, że sama decyduję o tym, jak wykorzystuję swój czas, bardzo pomaga. Ten aspekt jest chyba najważniejszy w spełnianiu tego konkretnego marzenia.
MK: Świetnie. A masz jeszcze takie jakieś aktualne, obecne, powiedzmy fantastyczne marzenie, które ogólnie na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem nierealne. Takie szalone.
ŁC: Moim marzeniem szalonym, które jest niedoścignione jest to, żeby wszyscy ludzie byli świadomi tego, jak różne substancje wpływają na ich organizm. I tu chodzi mi o to, że chciałabym żyć w takim... znaczy wiem, że to jest takie odrealnione, ale idealnym światem byłoby dla mnie to, gdyby po prostu... Czekaj, muszę zebrać myśli. Ludzie czytali, o może tak, gdyby ludzie czytali etykiety, rozumieli je i wybierali świadomie najlepsze dla siebie produkty żywnościowe czy kosmetyczne.
Moim marzeniem (...) jest to, żeby wszyscy ludzie byli świadomi tego, jak różne substancje wpływają na ich organizm.
MK: Łał, ale piękne i ważne. Aż się wzruszyłam.
ŁC: Bardzo ważne, myślę, bo to jest taka podstawowa rzecz u ludzi, u nas… jedzenie, pielęgnacja czy w ogóle takie codzienne życie typu ćwiczenia, ruch…
Ogólnie chodzi mi o takie zadbanie o siebie na podstawowym poziomie. Wydaje mi się, że jakoś wiele wiele razy, że tak kolokwialnie powiem, olewamy to, że spychamy to gdzieś dalej. A tak naprawdę wysokojakościowe zaspokojenie tych podstawowych potrzeb jest fundamentem do rozwoju na każdym wyższym poziomie. To znaczy, że jak zadbamy o siebie na tym podstawowym poziomie, że będziemy dobrze jeść, dobrze się odżywiać i dobrze traktować swoje ciało, to potem też mamy więcej siły, energii, zdrowia, witalności i wszystkiego do tego, żeby rozwijać te rzeczy, które są gdzieś tam wyżej, jak rozwój mentalny czy duchowy. Tak mi się wydaje przynajmniej.
Ja tak mam.
MK: Dziękuję. Myślę, że można teraz płynnie przejść do tematu firmy, którą założyłaś. Wiem, że wcześniej miałaś pracę, można powiedzieć stabilną pracę, tak mi się wydaje przynajmniej. A Ty założyłaś firmę. Jakie miałaś opory przed tym, żeby ją założyć, skoro nie zrobiłaś tego jeszcze wcześniej? I przy okazji powiedz, ile lat ma Twoja firma?
ŁC: Dziękuję Ci bardzo za to pytanie. Nie jest łatwe.
Może zacznę od końca. Moja firma Lusi Las powstała w listopadzie 2021 roku. Czyli ma… zaraz będzie miała 4 lata. Na początku listopada. Świętujemy drugiego chyba. Świętuję ja ze sobą.
Na etacie pracowałam 7 lat. W pracy takiej na umowie o pracę. A wcześniej pracowałam też już na studiach na jakichś tam umowach zlecenie, czy umowach o dzieło. Więc właściwie taki pogląd, że pracować trzeba, żeby żyć mam w sobie od zawsze i wiedziałam, że po prostu trzeba pracować, żeby zarabiać. Tylko kwestia tego, w jakiej formie się pracuje i zarabia. No i spróbowałam tej formy pracy na etacie. No i właściwie nie było jakoś źle, bo podobała mi się też ta praca.
Natomiast w pewnym momencie zaczęłam chcieć czegoś więcej. Miałam wrażenie, że się tam po prostu duszę, że jest zbyt monotonnie. Że na przykład robię swoją pracę w ciągu 4-5 godzin. A muszę i tak siedzieć w tej pracy 8 godzin. No teraz są już inne możliwości. Ale ja zawsze lubiłam pracować jakościowo, a nie jakoś tak ilościowo.
Chodzi mi o to, żeby swój czas wykorzystywać maksymalnie dobrze. Żeby po prostu pracować efektywnie. A nie tak tylko po prostu, przesiedzieć 8 godzin na krześle. Bo i tak tyle samo się zapłaci. No i stwierdziłam, że na etacie tak się nie da po prostu. Nie dało się w tej pracy, w której ja byłam. Bo być może gdybym poszła na inny etat, to by się tak dało. I jak zdałam sobie sprawę z tego, że mój czas jest najcenniejszym, co mam, to stwierdziłam, że spróbuję go wykorzystać. Że sama zacznę tym sterować i spróbuję go wykorzystać maksymalnie dobrze.
(...) mój czas jest najcenniejszym, co mam, (...) spróbuję go wykorzystać maksymalnie dobrze.
MK: Co zatem sprawiło, że poczułaś się gotowa, aby założyć własną firmę? Bo wydaje mi się, że to nie zawsze jest taka decyzja z dnia na dzień, że wiele osób potrzebuje jakiegoś impulsu. Albo może są takie, które to planują od długiego czasu i później płynnie przechodzą. Więc jak wyglądało to u ciebie?
ŁC: Na pewno był to proces dochodzenia do tej decyzji takiej ostatecznej. Bo już z zamiarem nosiłam się może tak z trzy lata wcześniej albo no jakoś, gdzieś z tyłu głowy zawsze miałam to, że chciałam mieć swój biznes. Biznes. Też za dużo powiedziane. Swoją firmę. Znaczy chciałam mieć swój biznes, ale na razie jestem w swojej firmie.
Natomiast później pojawiły się takie możliwości jakiejś tam dotacji z Unii Europejskiej. No i też pewne zmiany w firmie, w której pracowałam, że przestawało mi się podobać to, co tam robię. Bo firma się przebranżowiła z agencji reklamowej na producenta fototapet. I w pewnym momencie z takiej typowo graficznej pracy stałam się sprzedawcą tych tapet. Więc to też przestało mi pasować.
Przestałam czuć, że się rozwijam. I myślę, że te wszystkie rzeczy doprowadziły do tego, że po prostu podjęłam tę decyzję. Ale też myślę, że taka emocja mogła tam być, która się nazywa na przykład wkurzeniem. Że już po prostu wkurza mnie to miejsce, w którym jestem. Nie chcę tam być. Tupię nóżką i mówię dziękuję. Chcę coś zmienić. I myślę, że akurat u mnie troszkę tak jest, że muszę dojść do pewnego poziomu emocji, żeby powiedzieć dość, potrzebuję zmiany. I zmieniam to.
Tak funkcjonuję.
MK: Czyli w ogóle cię to nie inspirowało do tego, żeby zmienić pracę, tylko chciałaś już od razu mieć wszystko na swoich warunkach. To znaczy, bo mówisz, że nie podobała ci się twoja ówczesna sytuacja. I niektórzy ludzie w tym momencie zmieniają pracę, a ty nie zmieniłaś. Tylko po prostu poszłaś w swoją stronę.
ŁC: Tak, bo stwierdziłam, że po prostu chcę odmiany, chcę czegoś nowego, innego. Że chcę spróbować na swoim. I właściwie, że zobaczymy jak to będzie.
Ale tak jak mówię, ważne było to, że miałam wsparcie osób, rodziny. Nawet moja ówczesna szefowa mnie wspierała w tym. To jest też, myślę, bardzo istotne. Po rozmowie z nią czułam, że mam wsparcie, że ona jest taka, że Łucja, zrób to, co jest dla ciebie najważniejsze. Nie było tam takiego, że ojej, no to teraz nas zostawisz i wielkie co. Tylko właśnie takie, że okej, że ona to rozumie. Wszystko było w mega przyjaznej atmosferze.
No i też to, że pisałam wniosek o tę dotację i dostałam ją, a też jakby z tymi ludźmi z biura od finansowania już wcześniej miałam jakieś relacje, bo byłam u nich na kursach kilka lat wcześniej. No i wszyscy byli tacy mega pomocni w tym, więc to też było tak, że czułam, że otwierają mi się te drzwi. To nie było wykopywanie drzwi z buta, tylko było to bardzo naturalne i właściwie zakładałam firmę w listopadzie, może to też być istotne, 2021 roku, a z etatu odeszłam pół roku później, w czerwcu. Więc jeszcze pół roku pracowałam, mając już swoją firmę. Więc to też nie było tak, że jedno zamknęłam, drugie od razu otworzyłam, tylko te przejście trwało sześć miesięcy. Sześć czy więcej? Osiem.
MK: Myślę, że to są bardzo ważne rzeczy, to co powiedziałaś. I rzeczywiście chciałam zapytać o rolę otoczenia w osiąganiu tego, w zakładaniu, prowadzeniu firmy, więc może pociągnijmy teraz ten temat, jeśli możesz jeszcze coś dodać o tym, jaka była właśnie rola otoczenia czy ludzi w tym, aby to realizować. Była i jest.
ŁC: Myślę, że rola ludzi jest najważniejsza w tym. Ogólnie relacje, relacje z klientem, no to wiadomo, że to jest jakby coś, co głównie przekłada się na pieniądze, ale nie tylko, bo jak ma się pomoc rodziny czy zaplecze ludzi, z którymi możesz coś współtworzyć, albo jak masz kontakty, że po prostu, nie wiem, wiesza ci się serwer, czy psuje się drukarka i ty masz kogoś, do kogo możesz się zgłosić z prośbą o pomoc, to to jest mega ważne. Czy w kontekście księgowości, podatków… ja już teraz po tych czterech latach właściwie mogłabym powiedzieć, że w każdej dziedzinie mam jakichś znajomych ludzi, którzy gdzieś tam się pojawiali i już zostali. Wiem, że to jest ważne.
Myślę, że rola ludzi jest najważniejsza (...).
Oczywiście ta pomoc jest wzajemna. Takie wsparcie nawet w małych firmach, ludzi, którzy prowadzą małe firmy, jest dla mnie ważniejsze niż konkurowanie z nimi. Tutaj na terenie Żor współpracuję z kilkoma grafikami, z drukarniami i absolutnie nie traktuję ich jako konkurencję, ale jako współtowarzyszy w branży, gdzie po prostu możemy się wspierać.
Tak, jeśli chodzi o relacje, myślę, że to jest właściwie kluczowe i najważniejsze w działalności.
MK: Myślę, że powiedziałaś już tyle ważnych i pięknych rzeczy, aż jestem ciekawa, co jeszcze przed nami, bo zostało mi jeszcze parę pytań.
Wydaje mi się, że ogólnie w tych czasach mówi się, że prawie każdy, czy każdy może osiągnąć wszystko to, co chce. I równie dobrze można byłoby powiedzieć, że przecież każdy mógłby założyć firmę. Ale ja bym chciała wiedzieć, co ty o tym myślisz, ale mówiąc o swoich mocnych stronach, czy cechach charakteru, które pomagają ci w prowadzeniu tej firmy i utrzymaniu jej.
ŁC: Myślę, że to, kto może prowadzić firmę zależy od indywidualnych predyspozycji danej osoby, bo dla jednych może być ważne to, żeby mieć jakąś stabilizację finansową, a często prowadzenie firmy nie daje takiej stabilizacji. Więc ja rozumiem też ludzi, którzy pracują na etatach i na przykład wiedzą codziennie, jaki mają zakres obowiązków, mają stworzone pewne warunki i otoczenie, w które po prostu wchodzą. Nie muszą się martwić tym, nie wiem, czy prąd jest opłacony, czy będą mieć dostęp do internetu, czy na przykład serwer, czy tam strona, na której pracują, czy to dzisiaj będzie działało, czy nie będzie. Po prostu wchodzą już w jakieś miejsce, które jest przygotowane dla nich, wykonują swoją pracę, wiedzą od której do której będą pracować, wychodzą, mają za to płacone i wszystko jest ok. Więc jest, wydaje mi się, duża przewidywalność i można na tym budować poczucie bezpieczeństwa, bo taka stabilizacja jest fajna, myślę, dla wielu ludzi. No i to, że po prostu zamykasz drzwi biura swojej pracy i idziesz do domu i jakby masz drugą część swojego życia.
Natomiast w prowadzeniu swojej działalności wszystko wygląda zupełnie inaczej, bo od zera trzeba wykreować swoje stanowisko pracy, zadbać o nie, nałożyć na siebie obowiązki, a że tych obowiązków jest bardzo dużo, różnego rodzaju, mniej ważnych i bardziej ważnych, no to też trzeba dobrze zarządzać tymi swoimi zasobami czasu i energii. Dla mnie osobiście to jest na pewno ciekawsze niż praca na etacie, bo więcej się dzieje. Można robić, co się chce, ale z drugiej strony… też często trzeba robić to, czego się nie chce. Ale jeszcze jedna strona jest taka, że jeśli się czegoś nie chce robić, to można to komuś zlecić. Fajne są możliwości takiej kreatywnej pracy, nie wiem czy kreatywnej, może chodzi o to, że możesz sobie wymyślać, organizować, zarządzać, projektować ten swój czas pracy i to jest dla mnie fajne, ale do tego, żeby to przynosiło zyski, to wydaje mi się, że trzeba mieć bardzo dużo samodyscypliny, samozaparcia i podejmować właściwe decyzje. Dobrze jest wiedzieć, czego chcesz, jakie masz zasoby, co możesz zrobić, a czego nie możesz zrobić. Może to jest jakiś zasób wiedzy, a może to jest jakiś zasób doświadczenia, a może to jest jakiś zasób takiego nabywania nowych umiejętności i obserwacji, trudno mi to nazwać.
MK: To może powiedz po prostu, co ty masz, co tobie w pomaga w prowadzeniu tej firmy? Co jest dla ciebie powiedzmy taką łatwością, że aż trudno ci czasem uwierzyć, że dla kogoś to może być problem?
ŁC: Na pewno decyzyjność. Nazwałabym to łatwością w podejmowaniu decyzji, bo tych decyzji trzeba każdego dnia podejmować bardzo, bardzo, bardzo dużo. Więc decyzyjność i taka wydaje mi się – sprawczość. Działanie pomimo ograniczeń. Na pewno jakieś takie zorganizowanie, nie wiem jak to nazwać, czy planowanie, zarządzanie, kreatywność w rozwiązywaniu problemów.
MK: Wydaje mi się, że jak kto coś planuje albo wchodzi w coś nowego w swoim życiu, to ma jakieś oczekiwania i wyobrażenia i myślę, że też tak mogłaś mieć zanim założyłaś firmę, zanim zaczęłaś ją prowadzić. Dlatego chciałabym zapytać, co było dla ciebie największym pozytywnym zaskoczeniem, a co było rozczarowaniem?
ŁC: Mega fajne pytanie. No i znowu powiem to, że pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie właśnie poczucie tej wolności. Jako, że lubię pracować, to nie było dla mnie zaskoczeniem, że mam dużo pracy, ale zaskoczeniem było dla mnie to, że mogę sobie pracować ile godzin chcę, że mogę pracować gdzie chcę, że nie muszę wstawać na konkretną godzinę.
Jak sobie pomyślałam, że nie muszę jutro iść do pracy (na etacie), to to dla mnie było tak fajne i tak uwalniające… potem mogłam po 10-12 godzin pracować u siebie i dawało mi to satysfakcję. Ta niezależność była taka pozytywnie zaskakująca, że mogę sama o sobie decydować, że mogę sama ustalić co robię i dla kogo robię. Że mogę ustalać zasady.
Samo tworzenie dla mnie jest czymś takim mega fajnym i myślę, że to też mnie napędza. Tworzenie, wymyślanie nowych rzeczy, systemów, wymyślanie jakichś tam ścieżek zarabiania pieniędzy, czy nowych pomysłów na marketing. Czy tworzenie nowych produktów. No właśnie tak, też było zaskakujące to jakby z czasem, ile jest różnych możliwości.
Natomiast muszę właśnie teraz powiedzieć o rozczarowaniach. I rozczarowujące dla mnie było to, że nie wszystkie moje pomysły przynoszą jakiś zysk. Że pracuję bardzo dużo godzin właściwie za darmo. Musiałam się pogodzić z tym po prostu, że coś, co wymyślam, nie działa i muszę zacząć robić rzeczy inaczej. Że muszę rezygnować z niektórych swoich pomysłów, no bo właśnie one nie działają. Takie metody prób i błędów. Tak, myślę, że głównie to jest rozczarowujące, że często moja praca okazywała się pracą na darmo.
(...)
nie było dla mnie zaskoczeniem, że mam dużo pracy, ale zaskoczeniem było dla mnie to, że mogę sobie pracować ile godzin chcę, że mogę pracować gdzie chcę, że nie muszę wstawać na konkretną godzinę.
MK: Dziękuję i mam teraz już ostatnie pytanie z tej puli o firmę. Czym dla ciebie jest sukces i czy uważasz, że go osiągnęłaś?
ŁC: Sukcesem dla mnie w kontekście prowadzenia firmy, czy może w kontekście życia zawodowego, jest to, że robię coś na swoich warunkach, robię coś w zgodzie ze sobą. Robię coś, co w mojej opinii ma wartość dla ludzi i może zmienić, że tak górnolotnie to powiem, świat na lepsze.
No i sukcesem jest to, że mogę utrzymać siebie i swoją firmę. Nie mając jakiegoś zadłużenia przy tym, czyli to, że firma prosperuje, jest cały czas na plusie, czyli widzę, że coś, co tworzę, się rozwija.
I jeszcze jednym sukcesem dla mnie jest to, (ale to jeszcze nie jest zrealizowane, może powolutku), że to co tworzę samo się kręci i do tego bym chciała dążyć.
Czy myślę, że osiągnęłam sukces jakiś? Myślę, że tak, że czuję się osobą usatysfakcjonowaną i spełnioną zawodowo, bo robię to, co lubię, bo robię to na swoich warunkach i zgodnie ze swoimi wartościami.
MK: Świetnie. Przejdziemy teraz do kosmetyków. Ale tak, porozmawiamy teraz o kosmetykach, bo to jest coś z czego ja najbardziej znam Twoją firmę i chciałabym wiedzieć, dlaczego akurat kosmetyki?
ŁC: Sam pomysł kosmetyków wziął się z tego, że ja i moja siostra, z którą zaczęłyśmy tworzyć tę markę, jak Ty wiesz, ale może inni nie wiedzą, wychowałyśmy się w miejscu otoczonym lasami. Żyłyśmy w zgodzie z naturą od zawsze właściwie. I też z dziada pradziada, moja rodzina, wydaje mi się, że była taka zafiksowana na naturalne rzeczy. Mama i babcia zawsze miały warzywa w ogródku. Hodowaliśmy zwierzęta, więc cały czas to jedzenie było, wydaje mi się, że na wysokim poziomie. Rodzice i dziadkowie wpajali nam taką świadomość tego, że nie dajemy nawozów, nie karmimy zwierząt jakimś tam syfem. Właśnie dlatego, że będziemy to jeść i że to jest dla naszego zdrowia.
![]() |
| Źródło: archiwum Kosmetyków z Leśnej Galaktyki |
Wychowałyśmy się właściwie w takiej kulturze zdrowego żywienia. Ale jak zaczęłyśmy dorastać, to wiadomo, zaczęły się jakieś tam kosmetyki, pielęgnacja, wchodzenie na nowe etapy życia. I w pewnym momencie się zorientowałyśmy, że jeśli chodzi o jedzenie, to fajnie – jest dostęp do tego, ale jeśli chodzi o kosmetyki, to nie ma dostępu do zdrowych rzeczy. I zaczęłyśmy po prostu próbować jakichś takich naturalnych sposobów pielęgnacji. Pamiętam jak zaczęłyśmy naszą przygodę od interesowania się ziołami i tym, jak nasze babcie, dziadkowie się kiedyś myli. Myli się szarym mydłem albo, że prali w mydlnicy lekarskiej. To jest takie zioło, które się pieni jak się włoży je do wody. Albo że myli włosy popiołem, że octem spłukiwali, żeby były miękkie. No i tak sobie po prostu testowałyśmy te różne rzeczy, żeby używać jak najmniej chemii.
Pewnego razu siostra z Anglii przywiozła nam szampony w kostkach i to było coś takiego innego, więc wzbudziło bardzo naszą ciekawość. One miały kolory takie intensywnie i ślicznie pachniały. Umyłyśmy sobie nimi głowy i stwierdziłyśmy, jejku jaka super rzecz, szampon w kostce, mega fajne. Ale jak przeczytałyśmy skład tego szamponu, to był bardzo zły. Tam były barwniki, konserwanty, SLS, pachniało to jakimiś perfumami, które nie wiadomo, czym były. No więc taki syfiasty szampon jak każdy inny. I stwierdziłyśmy z tą moją siostrą, że może zrobimy swój, naturalny.
No i właściwie tak to się zaczęło. Zaczęłyśmy czytać o tym, jak zrobić szampon w kostce, z czego. Zaczęłyśmy zbierać zioła, robić odwary z właśnie tych korzeni mydlnicy lekarskiej, napary z pokrzywy. Zaczęłyśmy w ogóle mielić jakieś tam suszone zioła i robić sobie szampony w kostkach. Bardzo dużo z nich nie wyszło. Czasem jak pokrzywa się popsuje… to ma bardzo nieprzyjemny zapach. Rodzice musieli to znosić, że my tam w łazience robimy takie różne rzeczy, często nieprzyjemne dla innych, ha, ha.
Testowałyśmy, testowałyśmy, robiłyśmy różne rzeczy, no i w końcu udało nam się zrobić. I stwierdziłyśmy, że po prostu jest to coś super ekstraśnego. Też w międzyczasie robiłyśmy mydła, pamiętam, pierwsze z oliwy z oliwek.
No i przyszedł pomysł, że no dobra, no to może spróbujmy dać to ludziom, żeby inni też mieli dostęp do naturalnych kosmetyków, które są ekologiczne, pakowane bez plastiku, które mają świetny skład, bez tego całego syfu. No i tak to się właściwie zaczęło.
![]() |
| Źródło: archiwum Kosmetyków z Leśnej Galaktyki |
MK: Bardzo interesujące. I teraz zadam, nie wiem, czy będzie to trudne pytanie, czy łatwe. Bo myślę, że od tego czasu troszkę się rozwinął ten rynek naturalnych kosmetyków. I powiedzmy, że przychodzę do takiego sklepu, albo oglądam stronę jakiegoś sklepu internetowego, gdzie jest wybór różnych szamponów naturalnych. Powiedz mi, co wyróżnia Kosmetyki z Leśnej Galaktyki, że powinnam właśnie je wybrać.
ŁC: Jeśli zakładamy, że wchodzisz do jakiegoś sklepu, w którym są szampony naturalne w kostce i masz do wyboru nasz i jeszcze innych firm, to ja bym ci powiedziała, wybierz ten, który jest dla ciebie najlepszy.
I nie powiedziałabym, że nasz jakoś znacznie różni się od innych. Nie znam szamponów, w sensie, że nie znam surowców używanych przez inne firmy, które produkują naturalne kosmetyki. Natomiast wychodzę z takiego założenia, że nie chcę z nimi konkurować, tylko chcę, żeby zarówno ich szampony, jak i nasze się sprzedawały, żeby ta branża się rozwijała. Bo zależy mi na tym, żeby ludzie używali dobrych jakościowo produktów. Więc nie rozpatruję tego w kwestii takiej, że wybierz albo mój, albo inny naturalny. Chodzi mi bardziej o to, wybierz świadomie naturalny produkt, a nie wybieraj produktów, które ci szkodzą.
Znaczy się mogłabym ci powiedzieć wybierz mój, bo ma zimnotłoczone, nierafinowane oleje, masła i najwyższej jakości składniki ekologiczne albo organiczne, że tylko takie wybieramy. Natomiast ten drugi może nie mieć, nie wiem, zimnotłoczonych olejów, tylko tłoczone na gorąco i rafinowane. Albo może mieć jakieś surowce nieorganiczne. No i może stąd też trochę cena jest inna.
Ale wydaje mi się, że nie ma to większego znaczenia, ponieważ dla mnie i tak te produkty są świetne. No i nie mam odpowiedzi na to pytanie, dlaczego miałabyś wybrać nasz w takim konkretnym porównaniu.
(...) chcę, żeby zarówno ich szampony, jak i nasze się sprzedawały, żeby ta branża się rozwijała. Bo zależy mi na tym, żeby ludzie używali dobrych jakościowo produktów.
MK: W porządku, dziękuję za uczciwą, szczerą odpowiedź.
Czy mogłabyś zdradzić jakieś przyszłe plany na następne kosmetyki? A jeśli nie możesz zdradzić, to czy możesz coś powiedzieć o Waszym najnowszym, dostępnym w sprzedaży produkcie? Albo i jedno, i drugie.
ŁC: Jesteśmy w trakcie robienia receptur na krem do twarzy, balsam do ust i myślałyśmy o męskiej kostce myjącej z hydrolatem chmielowym. Znaczy nie myślałyśmy, tylko jest to w fazie testów. Męska kostka myjąca do brody, ciała i włosów. Właśnie ten balsam do ust z miodem, krem do twarzy. Też myślimy o kremie do twarzy rozświetlającym, ale nie umiemy znaleźć nietoksycznych drobinek. I jeszcze peelingująca kostka do mycia twarzy też gdzieś tam jest w sferze marzeń.
Natomiast produkt, który ostatnio wypuściłyśmy na rynek to jest naturalny dezodorant w kremie bez soli aluminium. Jak wszystkie nasze kosmetyki jest robiony na bazie wysokojakościowych surowców: nierafinowane masło shea, biała glinka, ziemia okrzemkowa, zimnotłoczony nierafinowany olej kokosowy i ze słodkich migdałów, witamina E, olejki eteryczne. Nie pamiętam co tam jeszcze jest w składzie, w każdym razie jest to całkowicie naturalny dezodorant, który, co wydaje mi się bardzo ważne i na tym nam zależało, nie blokuje wydzielania potu, ponieważ z potem uwalniane są toksyny z organizmu, więc nie chcemy hamować tego naturalnego procesu. Natomiast w 100% niweluje przykre zapachy i to jest jego głównym zadaniem i też pielęgnuje skórę pod pachami.
Zrobiłyśmy badania aplikacyjne i jak się okazuje, dezodorant fajnie sprawdza się też do stóp, czy pod biust. No i właśnie to jest to, że naturalne kosmetyki w składach mają takie surowce, że gdyby nie przepisy prawa, które po prostu każą nam pisać, co jest do czego konkretnie, że szampon jest szamponem, a dezodorant jest dezodorantem, a krem jest kremem, (wszystko jest po prostu napędzaniem tej komercyjnej karuzeli), to na przykład szampon w kostce, który musi być nazwany szamponem, tak naprawdę jest kosmetykiem, którym można się myć wszędzie. Można myć nim twarz, można myć tak naprawdę całe ciało, jest dobry do brody, czy higieny miejsc intymnych, bo użyte w nim składniki są po prostu dla nas bezpieczne, zdrowe i dobre… nie ma tam nic, co zaszkodzi, jest optymalne pH, właściwości odżywcze są takie, że ożywią każdą część ciała.
No i tak podobnie też jest z tym dezodorantem, że on zapobiega przykrym zapachom, ale nie tylko pod pachą, bo też można nim posmarować stopy i też nie będą śmierdziały, czy można sobie nim zrobić peeling rąk i też fajnie on je nawilży i odżywi, no i skóra będzie też taka bardziej wygładzona. No ale, jeśli chcemy sprzedawać to legalnie i chcemy to sprzedawać na rynku polskim, no to wiadomo, że producent musi się trzymać przepisów.
![]() |
| Źródło: archiwum Kosmetyków z Leśnej Galaktyki |
MK: Widzę, że tylko do mężczyzn można napisać, że jest to do wszystkiego, pięć w jednym i tak dalej.
ŁC: Tak, ha, ha… no właśnie to jest ciekawe, że te kosmetyki dla mężczyzn są pięć w jednym, a kobiety potrzebują mieć pięć osobnych kosmetyków.
MK: Nasunęło mi się jedno pytanie, takie chyba krótkie. Co jest waszym dotychczasowym hitem w sprzedaży?
ŁC: Powiem, co jest hitem w sprzedaży, ale nie powiem, żeby mnie to jakoś specjalnie cieszyło, bo znam powód dlaczego to jest hitem.
Może to tak tajemniczo zabrzmiało. Hitem w sprzedaży jest szampon w kostce zielony z pokrzywą. Tylko dlatego jest hitem, ponieważ pachnie bardziej intensywnie niż wszystkie inne produkty.
I trochę, szczerze powiedziawszy, mnie to martwi cały czas, bo pokazuje, jak wciąż ten klient nie jest świadomy tego, że nie o to tutaj chodzi. Że nie chodzi o to, żebyśmy wybierali jako konsumenci to, co nam lepiej pachnie, to co jest bardziej kolorowe, fajniej wygląda. Tylko żebyśmy zwracali uwagę w pierwszej kolejności na skład.
I to jest trochę tak jak ze słodyczami, co też mnie gdzieś wkurza… są nawet te sklepy z kolorowymi słodyczami. Wszystko tak elegancko, fajnie wygląda, super teksturki, zapachy, kolorki i to wabi, wabi, wabi.
A tak naprawdę to chyba świadomi ludzie wiedzą, jak działa cukier. Jak działa nie tylko cukier, bo i te barwniki, które tam są, tłuszcze trans i sztuczne zapachy, konserwanty… Więc to wszystko po prostu rozwala nam ogólnie powiem, że zdrowie. W każdym razie to jest po prostu... chyba nie mogę tego powiedzieć, co myślę. Ale wiem, że mnie to wkurza i wkurza mnie to też w kosmetykach. Że cały czas jest nas łatwo zwabić zapachem, łatwo jest nas zwabić wyglądem, łatwo jest nas zwabić jakąś tam super miłą konsystencją. I to, że się to po prostu tak, nie wiem, gładziutko rozprowadza po twarzy... A nie czytamy składu i nie widzimy czym się smarujemy, a rozwala nam to “potajemnie” układ hormonalny na przykład.
(...) wkurza mnie to też w kosmetykach. Że cały czas jest nas łatwo zwabić zapachem, łatwo jest nas zwabić wyglądem, łatwo jest nas zwabić jakąś tam super miłą konsystencją.
Według mnie wszystkie kosmetyki naturalne są okej, czy one pachną, czy nie pachną. I nie mówię tutaj tylko o swojej marce, mówię ogólnie o markach kosmetyków naturalnych, które polecam, propsuję… jeszcze jak są pakowane bez plastiku. Bo to też jest ważne, żeby były na przykład w szklanych ciemnych opakowaniach. Bo jeśli produkt jest naprawdę wysokiej jakości i ma te nierafinowane, zimnotłoczone oleje, czy masła roślinne, chodzi o to, żeby nie utleniało się to na słońcu. I żeby produkt miał zachowane wszystkie swoje wartości. Więc świadomy producent, jeśli wie, co tam wkłada, to też wie, jak to zapakować, żeby po prostu zachowało swoje właściwości. Fajnie też, jak są ekologiczne opakowania, jakieś właśnie z recyklingu, czy takie, które da się oddać do recyklingu. Bo to też wpływa na obieg zamknięty w tej całej gospodarce odpadami. Jest to po prostu dobre dla natury, a jak coś jest dobre dla natury, to też jest dobre dla nas. No bo jesteśmy i pierwotnie byliśmy jej częścią, i to co naturalne jest naprawdę dla nas dobre. Bo do tego jesteśmy przystosowani.
Ale troszkę odbiegłam od tematu i już zapomniałam o bestsellerach. Zielony z pokrzywą, zapachowy szampon, dlatego że pachnie najbardziej intensywnie i tak inaczej od pozostałych.
(...) jak coś jest dobre dla natury, to też jest dobre dla nas.
MK: Dodam od siebie, że jest to przecież naturalny zapach mimo wszystko, więc mnie osobiście tym bardziej cieszy, bo też uwielbiam ten szampon. Łucjo, bardzo dziękuję za wartościowy, piękny i szczery wywiad. Dziękuję, trzymaj się, i cieszę się, że jesteś.
ŁC: Też się cieszę, dziękuję Ci bardzo.
* * *
Monika, lubię wartościowe rozmowy
Ztranskrybowane przez TurboScribe.ai.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Komentarze
Prześlij komentarz