Kim chcesz zostać w przyszłości?

Gdybym miała podpowiedzieć dobrą odpowiedź na to pytanie, brzmiałaby: "Sobą!"


"Za dużo myślisz!", "Za bardzo się starasz!", "Wyluzuj!", "Jesteś za cicha!" - czy ktoś kiedyś w taki lub podobny sposób się do Ciebie odezwał? Ja nie zliczę, ile razy to słyszałam. W pewnym momencie życia nie rozumiałam, dlaczego jestem "za bardzo" albo "za mało", czyli niewystarczająca albo nadgorliwa. Chciałam być po prostu w sam raz, a jednocześnie zapragnęłam być jedynie sobą, bez względu na to, jaką miarę ktoś do mnie przykłada.


Jedno z pierwszych zdziwień

Gdy poznawałam mojego Męża, pewnego razu uświadomiłam sobie, że to, co dla innych było wadą, dla niego jest czymś neutralnym, zabawnym lub nawet pozytywnym. To, czego inni nie dostrzegali, on zaczął doceniać. Zrozumiałam, że może nie wszystko jest ze mną nie tak.


Myślenie to moje hobby

W 2022 roku chciałam kupić na prezent Test Gallupa. Przypadkiem aktywowałam link i musiałam sama przejść przez gąszcz pytań... Tym samym odkryłam swoich pięć głównych talentów, z których drugim okazał się "intelekt". Opis mówił, że dla ludzi z tym talentem myślenie to zajęcie, na które potrzebują czasu i przestrzeni. Jakie to prawdziwe! Zrozumiałam, że to, z czego niektórzy szydzili, jest moją mocną stroną, a ja nie powinnam wstydzić się powiedzieć, że potrzebuję czasu, aby coś przemyśleć. 


Za bardzo?

Jeśli połączyć cztery z moich głównych talentów (indywidualizacja, intelekt, bliskość, współzależność), nabieram zrozumienia, dlaczego zawsze tak "bardzo się starałam". Wynika to z chęci budowania głębokich i trwałych relacji (bliskość), co jest spotęgowane świadomością używania nieprzypadkowych słów i gestów (współzależność), opatrzone głębokim przemyśleniem (intelekt) co zaspokoi potrzebę konkretnej osoby lub sprawi jej przyjemność (indywidualizacja).

Spotkać w życiu ludzi, dla których moje talenty są błogosławieństwem, jest po prostu czymś pięknym.


Sztywna i za mało spontaniczna

Nie można być każdym, a ja jestem sobą. Wiele lat albo się męczyłam, próbując być elastyczna, albo słyszałam, że jestem sztywna lub brak mi spontaniczności. Co jednak zrobić, jeśli praktycznie w każdej sprawie potrzebuję czasu do namysłu, a moim piątym talentem jest... dyscyplina. Na ogół doceniali to nauczyciele i pracodawcy, ale tzw. spontaniczne wypady w życiu towarzyskim okazały się nie być dla mnie wielką przyjemnością. Upierałam się zwykle, że przecież musi być jakiś cel spotkania podany z wyprzedzeniem, aby nie było sytuacji, gdy wszyscy już się spotkają i dopiero padnie pytanie: "Dobra, to co robimy?"... Rutyna, struktura, porządek, proces to moje wewnętrzne potrzeby i będę je wprowadzać, gdzie tylko się da, planując, tworząc tabelki i wymyślając kolejne kroki działania, dopracowując szczegóły, nie mając zamiaru nikogo tym krzywdzić...


Po co ci kaligrafia?

Gdy zaczynałam przygodę z kaligrafią, była ona zupełnie nieopłacalna: roczny kurs, który nie był za darmo, do tego dojazd co jakiś czas po pracy trwający dwie godziny, po czym powrót, bo wcześnie rano trzeba było znów iść do pracy. Inwestowałam pieniądze, czas... powiedziałabym i energię, ale dwie godziny ze stalówką były dla mnie odpoczynkiem psychicznym, którego potrzebowałam bardziej niż mi się wydawało. Zdarzali się ludzie, którzy próbowali obliczyć mój potencjalny zysk z tej przygody, ale nie byłam im w stanie podać liczb. Satysfakcja jaką mogę z czerpać z kaligrafii jest bezcenna, nawet jeśli do dziś więcej finansów poświęciłam niż zyskałam.


Nie zmiana, a akceptacja

Najważniejsze jest dla mnie to, że ostatecznie się nie zmieniłam na siłę, ale zaakceptowałam. Spróbowałam "uwierzyć w siebie", jak to mówią, co dla mnie znaczy tyle, co ufać temu, co czuję, myślę i wiem o sobie, swoim postępowaniu, a nie próbować udowodnić innym, że się mylą, bo większości (a może wszystkich) komentatorów nigdy nie obchodziły moje motywacje, intencje, zamiary. Teraz wiem, że jeśli widzę sens w tym, co robię albo mówię, ma to znaczenie, którego nikt nie może mi odebrać. 


***

Celem tego wpisu jest pokazanie, że każdy może być sobą. Wiele razy ludzie nie mają racji co do nas, nawet jeśli im się wydaje, że chcą jak najlepiej. Nie musimy pracować nad wzmacnianiem słabych stron, aby dorównały tym mocnym. Nie musimy mieć wszystkiego na najwyższym albo co najmniej równym poziomie z innymi. 

W poście Kim jesteś? Dokąd zmierzasz? Jaką drogą? podaję linki do różnych darmowych testów, które pomagają trochę lepiej poznać siebie. Najbardziej z nich polecam 16Personalities (jestem Pośrednikiem, a Ty?).


Photo by Waldemar on Unsplash

Na koniec przytoczę rozbudowaną przenośnię, dzięki której ktoś mądry opisał pracę nad słabymi i mocnymi stronami (tekst parafrazowany przeze mnie):

Wyobraź sobie, że Twoje mocne strony to duże, wysokie beczki. Obok nich stoją średnie i małe beczki, które symbolizują to, co idzie Ci słabiej, wymaga od Ciebie dużego wysiłku, a rezultaty nieraz i tak są marne. Pracę nad sobą wyobraź sobie jako napełnianie tych beczek wodą. Jeśli pracujesz nad słabymi stronami, napełniasz małe beczki i możesz z nich czerpać w razie potrzeby. W tym samym czasie duże mogą zostać nienaruszone. Jeśli jednak zaczniesz rozwijać swoje naturalne talenty (dlaczego ich u siebie nie zauważasz?), wlewasz wodę do dużych beczek i wlewasz z trudem, ale i satysfakcją, czasem z łatwością i tej wody jest tak dużo, że... zaczyna przelewać się do beczek, które stoją poniżej.


Monika - kaligrafuję i tworzę treści

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

instagram @piekneslowa365